Payday loan


piątek, 19 kwietnia 2024

"Nie zapomnij, szkoło, tej prawdy najprostszej, że dziecku trzeba miłości, miłości, miłości."

Kornel Makuszyński

Spis treści

Organy szkoły

DLA UCZNIA

DLA RODZICA

DLA NAUCZYCIELA

Licznik odwiedzin
362666
dzisiajdzisiaj165
wczorajwczoraj782
w tym tygodniuw tym tygodniu2777
w tym miesiącuw tym miesiącu14008
gości on line 2

      Dnia 30. maja br. o godzinie 7.00 rano grupa gimnazjalistów z naszej szkoły wyruszyła na wycieczkę w Góry Sowie. Było nas niewielu, bo zaledwie 22 osoby. Podróż była bardzo długa, ale wesoła. Pierwszym punktem wycieczki był Zamek Książ, największy na Śląsku. Opowieści o zamku były bardzo ciekawe. Jedna z historii opowiadała o księżniczce Dejzi, która nas bardzo zszokowała, ponieważ księżniczka w talii miała 54 cm ! ! Następnie pojechaliśmy do Krzeszowa, gdzie zwiedziliśmy Opactwo Cystersów. Bazylika była naprawdę piękna, mieściły się tam największe organy. Obok Bazyliki stał kościół, w którym nie było organów, ale była dobra akustyka. Chcąc t to sprawdzić dziewczyny z chóru zaśpiewały piosenkę Totus Tuus. Wszyscy byli zachwyceni tym jak głos unosił się po całym kościele. Byliśmy już naprawdę zmęczeni, więc największym marzeniem było dojechanie do naszego ośrodka. Niestety nie wiedzieliśmy, że nasz ośrodek jest położony 875m.n.p.m ! ! Wszyscy zaczęliśmy się powoli wspinać z wielkimi torbami i walizkami na górę. Kiedy doszliśmy do pierwszego ośrodka, który wcześniej widzieliśmy zaczęliśmy skakać z radości, że doszliśmy. Niestety ku naszemu zdziwieniu pan Mariusz oznajmił nam, że nasz ośrodek położony jest jeszcze wyżej. Byliśmy załamani, ale jednocześnie chciało nam się śmiać z powodu naszej pomyłki. Na szczęście mieliśmy ze sobą chłopaków, którzy po dojściu do ośrodka ochoczo zeszli nam pomóc. Po tak męczącym wejściu byliśmy już naprawdę głodni i zmęczeni. Po posiłku otrzymaliśmy klucze od pokoi i tak upłynął nam dzień pierwszy

 


31 maja, drugiego dnia pobytu w Sokolcu, wyruszyliśmy na wycieczkę pieszą po Górach Sowich. Weszliśmy na Wielką Sowę , wspięliśmy się na wieżę Bismarcka, odpoczywaliśmy na Przełęczy Jugowskiej i odwiedziliśmy Schronisko Zygmuntówka .

Po pysznym śniadaniu wyruszyliśmy w drogę. Był straszny upał, ale na szczęście większość szlaków była położona w lesie. Widoki były cudowne, ptaszki słodko ćwierkały. Na początku wydawało się , że marsz będzie łatwy, ale po jakimś czasie wędrówki niektórzy pewnie zmienili zdanie. Pierwszym punktem wędrówki był szczyt Wielka Sowa i wejście na wieżę Bismarcka. Silny wiatr na górze był miłą niespodzianką przy tak wysokiej temperaturze powietrza. Po zejściu z wieży zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Dłuższy przystanek mieliśmy na Przełęczy Jugowskiej. Wszyscy położyliśmy się na trawie i podziwialiśmy widoki. Ci najbardziej wytrwali poszli obejrzeć Schronisko Zygmuntówka, które jest wyjątkowe, ponieważ każdy może poczuć się tam jak w prawdziwej chacie góralskiej. Mogliśmy ugasić pragnienie i poznaliśmy kilka sympatycznych kóz. Droga powrotna na Przełęcz Jugowską okazała się zaskakująco krótka. Z Przełęczy było nieco trudniej, jednak każdy dzielnie dotarł do naszego schroniska na obiad. Wieczorem chłopacy poszli rozpalić ognisko. Jedliśmy pyszne kiełbaski podziwiając zachód słońca. Do późnego wieczora siedzieliśmy śmiejąc się i grając w kalambury. I tak zakończył się drugi dzień wycieczki „Tajemnica Gór Sowich”.

Trzeciego dnia wycieczki większość czasu spędziliśmy pod ziemią. Naszym pierwszym punktem był Walim, gdzie dowiedzieliśmy się wielu ciekawych i przerażających historii, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej. Następnie pojechaliśmy do ruin zamku w Zagórzu Śląskim. Nasz przewodnik był bardzo sympatyczny. Niezwykle ciekawie i humorystycznie opowiadał o historii zamku np. Salę Tortur nazywał nowoczesnym Spa. Ostatnim i najlepszym dla nas punktem, była kopalnia w Nowej Rudzie. Dziś już nie prowadzi się tam wykopalisk, ale chętnie odwiedzają ją turyści. Największą atrakcją jest krążący po kopalni włochaty duszek zwany Skarbkiem, który straszył nas (nawet chłopacy się bali ;D). Wspominamy również przejazd kolejką do transportu węgla. Był to dzień pełen wrażeń i miłych wspomnień.
Czwartego dnia wycieczki pojechaliśmy do Świdnicy, gdzie zwiedzaliśmy Kościół Pokoju. Zaskoczył nas swoimi pięknymi obrazami oraz architekturą, gdyż wszystko było zrobione z drewna. W drodze powrotnej wielką atrakcją był postój w Lubiniu, gdzie udaliśmy się do centrum handlowego na małe zakupy.
Z pewnością można powiedzieć, że wycieczka się udała, pogoda nam dopisywała i około godziny 21:00 w czwartek wszyscy wróciliśmy do swoich domów.